„MOUSE PARADISE” by WARM TRIO
Peppe Di Spirito
Arlequins.it
Z przyjemnością wracamy, by posłuchać polskiego zespołu Warm Trio, który nowym albumem „Mouse paradise” ugruntowuje swoją orientację w kierunku ostrego i mocnego jazz-rocka. Mocne trio z minionych lat odzyskuje energię, wybuchy gitary, ogniste rytmy, spójność grupy. A wszystko jest dopasowane i jest niezwykle aktualne, z nowoczesnym brzmieniem zgodnym z duchem czasu. Tytułowy utwór otwierający album już to udowadnia, z hipnotyczną linią basu, zwinną perkusją i atakującą brzmieniami gitarą elektryczną. W „Let it be ok” wyłania się nieco ducha Jeffa Becka, natomiast „Duality” przywodzi na myśl pewne propozycje wytwórni Moonjune Records i gitarzystów takich jak Mark Wingfield i Dusan Jevtovic czyli np. telluryczne rozwiązania One Shot. Nie tracąc głównego nurtu, tutaj rytmy stają się władczo funkowe z „Warrior stand”, do tego stopnia, że nie sposób nie poruszać głową, gdy płyną nuty. A funk rock grany w bardzo osobisty sposób wciąż słychać w kolejnych utworach: „Into the unknown ” i „It is alien „. Z drugiej strony „Lost world” jest okazją dla gościnie grającego w tym utworze Stevea Kindlera, aby zaistnieć ze swoimi skrzypcami, dając wartość dodaną i dalszy dynamizm do energicznego jazz-rocka grupy. Zakończeniem płyty jest „Big Bang” i nowy duch między jazz-rockiem i fusion z bardzo wysokim poziomem adrenaliny. Znakomite nagranie, które świetnie wydobywa dźwięki, często podkreślając pracę basu, który umie łączyć moc i zwinność. The Warm Trio tworzą Bogusław Raatz (gitara i syntezator gitarowy), Grzegorz Gre Korybalski (bas) oraz pochodzący z Filadelfii perkusista Grant Calvin Weston, współpracujący z czołowymi postaciami jazzu (Ornette Coleman i John Zorn – żeby wymienić dwa tylko dwa nazwiska, czy coś wam one mówią?) Druga płyta potwierdza bardzo dobre wrażenia, które pojawiły się już w poprzedniej. „Mouse paradise” jest dostępny zarówno na CD, jak i LP. Nie jest to jedna z tych płyt, które sprawiają, że płacze się nad cudem, ale z pewnością mamy do czynienia z bardzo ciekawym dziełem, które oferuje znacznie więcej niż tylko coś godnego uwagi, dając trzy kwadranse bardzo przyjemnego słuchania. Ci, którzy kochają te propozycje, które zbliżają do siebie jazz-rock, fusion i prog, dobrze zrobią, jeśli będą podążać za tym zespołem.
Tłum. Giovanni Barbieri